poniedziałek, 25 marca 2013

Hazz :D



-A co wy tutaj robicie?
„No nie, przyłapała nas” pomyślałam schodząc z Harrego. Poprawiłam koszulkę i podniosłam się stając twarzą w twarz z nauczycielką matematyki. Swoją drogą co ona robiła w schowku na miotły? Spojrzałam na chłopaka, który właśnie stanął koło mnie dopinając spodnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Cała czerwona na twarzy spuściłam głowę, wpatrując się w czubki butów.
-Chodźcie za mną. Idziemy do dyrektora – oznajmiła nauczycielka i skierowała się w stronę gabinetu pana Adamsa.
Było mi strasznie wstyd. Przecież ja i Harry nawet nie byliśmy parą! Znaliśmy się z korytarza, kilka razy zamieniliśmy parę słów, ale nic poza tym. Przynajmniej nie przyłapał nas żaden uczeń. O tej porze prawie nikogo nie było w szkole. Do lekcji zostało jeszcze jakieś pół godziny.
Co mi odbiło? Żeby dać się namówić na coś takiego pierwszemu-lepszemu chłopakowi? Nie no co ja wygaduję. To był sam Harry Styles. Wielka gwiazda, najbardziej popularny w całej szkole chłopak, w którym byłam zakochana od ponad roku. Zawsze miałam ta za niegroźne, szczeniackie zauroczenie. Ale czy takie uczucie prowadzi do utraty dziewictwa z praktycznie nieznajomym chłopakiem? Raczej nie. Wiadomości w tej szkole szybko się rozchodzą. Za tydzień będę znana jako „klasowa dziwka”. Moi rodzice mnie zabiją.
Po chwili byliśmy już w gabinecie dyrektora. Nauczycielka matematyki wytłumaczyła mu całą sytuację, po czym ulotniła się równie szybko, jak pojawiła się 5 minut temu w schowku. Pan Adams rozpoczął pół godzinną pogadankę na temat tego, jak nieodpowiedzialnie się zachowaliśmy i jak bardzo się na nas zawiódł. W sumie nie bardzo go słuchałam. Byłam zbyt skupiona na unikaniu kontaktu wzrokowego z Harrym. Pewnie miał mnie teraz za łatwą laskę, która pieprzy się z każdym po kolei. A to przecież nieprawda. Nigdy wcześniej tego nie robiłam. Jaka ja byłam głupia. Dzisiejszego ranka będę żałować do końca szkoły.
-Możecie wyjść – po tych słowach prawie wybiegłam z gabinetu pana Adamsa.
Zawiesił nas oboje w prawach ucznia na 2 tygodnie i zagroził, że jeśli to się powtórzy, wydali nas ze szkoły. Jakbym miała mało zmartwień. Byłam już przy drzwiach gotowa opuścić budynek szkoły, gdy poczułam, że ktoś chwyta mnie za ramię. Nie był to nikt inny jak Harry.
-Podwieźć cię do domu? - spytał.
Nie miałam siły odpowiedzieć, więc tylko pokiwałam twierdząco głową. Chyba o własnych siłach bym nie doszła. Skierowaliśmy się w stronę auta Stylesa. Uczniowie, którzy zaczęli się już zbierać pod szkołą, patrzyli na nas podejrzliwie. Musiało to dziwnie wyglądać. Dwoje ludzi, którzy nigdy nie utrzymywali ze sobą bliższych kontaktów, właśnie wsiada do jednego samochodu i opuszcza budynek tuż przed rozpoczęciem pierwszych zajęć. Niedługo i tak będą wiedzieć, o co chodzi. Niestety.
Harry, jak dżentelmen, otworzył przede mną drzwi do pojazdu. Uśmiechnęłam się do niego blado i zajęłam miejsce na siedzeniu pasażera. Chwilę później jechaliśmy już w stronę mojego mieszkania. Po chwili ciszy Styles postanowił zabrać głos.
-[T.I] wiem, że się wstydzisz. Boisz się co ludzie o tobie pomyślą i ja to rozumiem, ale wszystko będzie w porządku. Obiecuję. Już ja o to zadbam.
-Skąd możesz wiedzieć?
-Zaufaj mi. Po prostu wiem – jakoś mnie nie przekonał.
-Rodzice mnie zabiją – powiedziałam bardziej do siebie niż do Harrego.
-Są w domu?
-Nie sądzę. Pracują do późna – oznajmiłam.
-Więc nie ma problemu. Wejdziemy i jeśli dyrektor dzwonił, skasujemy wiadomość. Nikt nie musi o tym wiedzieć.
Harry miał rację. Nie musiałam dawać moim rodzicom kolejnych powodów do zmartwień. Jednak wciąż nie byłam spokojna.
Kiedy dotarliśmy do mojego domu, zauważyłam coś niepokojącego. Samochód mojej mamy stał na podjeździe. To mogło oznaczać tylko jedno.
-O nie. Tylko nie to.
Styles zatrzymał auto, jednak gdy chciałam wysiąść, zatrzymał mnie i zmusił, żebym na niego spojrzała. Odwróciłam się w jego stronę i od razu tego pożałowałam. Jego piękne, zielone tęczówki przeszywały mnie na wylot. Miałam wrażenie, jakby niespodziewanie mnie obezwładnił. Brązowe loczki sterczały na wszystkie strony, co tyko dodawało mu uroku. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, przez co można było dostrzec jego słodkie dołeczki. Widząc ten obraz westchnęłam. Zawsze marzyłam o zostaniu jego dziewczyną. Chwila, [T.I], wróć na ziemie. Oddałaś mu swoje dziewictwo. W szkolnym schowku na miotły. Twoja mama już prawdopodobnie o tym wie i zaraz cie zabije. Nawet go dobrze nie znasz. Co za beznadziejny dzień.
-Napisz mi jak poszło, dobrze? - spytał wręczając mi karteczkę ze swoim numerem telefonu.
-Okej – tylko na tyle było mnie stać.
Cmoknęłam chłopaka w policzek i wysiadłam z samochodu. Zanim weszłam do mieszkania, pomachałam jeszcze Harremu na pożegnanie i głośno zaczerpnęłam powietrza. Pora zmierzyć się z mamą.


-Co ty sobie wyobrażasz?! Nie dość, że uprawiasz seks z przypadkowym chłopakiem, to jeszcze robisz to w szkole! Pomyślałaś w ogóle o konsekwencjach?! A gdybyś zaszła w ciążę?! Dziecko ja już nie mam do ciebie siły...
-A myślisz, że jak ja się czuję?! Oddałam się ledwo poznanemu chłopakowi. Niedługo wszyscy będą wiedzieć, że jestem dziwką – po tych słowach rozpłakałam się.
Nie mogłam powstrzymywać łez, które od dłuższego czasu zbierały się czekając, kiedy dam im wypłynąć. Nie mogłam tego znieść. Zbyt dużo wrażeń jak na jeden dzień. Moja mama zmniejszyła dzielącą nas odległość i zamknęła mnie w czułym uścisku. Płakałam i płakałam, a ona gładziła mnie po plecach w uspokajającym geście. W końcu poradziłam sobie z opanowaniem łez. Podniosłam głowę i spojrzałam rodzicielce prosto w oczy. Chyba już nie była na mnie taka zła.
-Nie chcę tu widzieć tego chłopca, dobrze? Ma na ciebie zły wpływ i odrywa cię od naprawdę ważnych rzeczy - stwierdziła lekko się do mnie uśmiechając.
Przytaknęłam i znów się w nią wtuliłam.
Po długiej rozmowie z mamą skierowałam się do pokoju. Postanowiłam, że napiszę do Harrego. W końcu chciał wiedzieć, jak poszła rozmowa z mamą.

Moja mama zabrania mi się w tobą widywać”

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

Czemu?”

Twierdzi, że masz na mnie zły wpływ.”

To moja wina. Po prostu kiedy jesteś obok mnie, nie potrafię się kontrolować”

Nie potrafisz się kontrolować?! Oddałam ci moje dziewictwo przy naszym pierwszym dłuższym spotkaniu... ”

Byłaś dziewicą?”

Yep”

Po tej wiadomości już nie odpowiedział. Wyłączyłam telefon i opadłam na łóżko chowając twarz w poduszkę. Najgorsze było to, że ja wciąż go lubiłam. Nawet bardzo. Dalej wierzyłam, że coś mogłoby nas połączyć. Nie mogąc zrozumieć własnej naiwności i głupoty, zasnęłam.


Obudziło mnie ciche stukanie w okno. Odruchowo spojrzałam na zegarek. Po chwilowym ataku serca zorientowałam się, że wcale nie jestem spóźniona do szkoły, ponieważ mnie zawiesili. Pukanie w szybę nie ustawało. Niechętnie podniosłam się w łóżka i odsłoniłam firankę. Mój pokój znajdował się na parterze, więc często znajomi mojego młodszego brata pukali tu dla zabawy i uciekali. Jednak tym razem sprawcą zamieszania okazał się Harry.
-Co ty tutaj robisz? - spytałam odsuwając się tak, aby mógł wejść do pokoju.
-Musiałem się z tobą zobaczyć, ale nie jestem pewien, czy w domu nikogo nie ma. Stwierdziłem, że skoro firanka jest zasłonięta, to może być twoja sypialnia. No i się nie myliłem – odpowiedział uśmiechając się do mnie szeroko.
-A dlaczego tak pilnie musiałeś się ze mną zobaczyć, co? Nie udawaj, że mnie lubisz czy coś w tym stylu - nie dawałam za wygraną. Myślałam, że już nigdy nawet się do mnie nie odezwie, a tu taka niespodzianka.
-Ja cię nie lubię? Błagam nie rozśmieszaj mnie. Zawsze wariuję, gdy przechodzisz obok mnie, a co dopiero jeśli się odezwiesz! Dlatego nie chcę, żeby to się tak skończyło. Może źle do tego podeszliśmy, głównie ja, ale to chyba nie oznacza, że już kompletnie nie ma dla nas szansy. Zależy mi na tobie. Czy jest nadzieja, że ty czujesz coś podobnego do mnie? - widziałam niepewność w jego oczach. Chyba jeszcze nigdy nie otworzył się tak przed dziewczyną. Muszę przyznać, że jego wyznanie mnie zaskoczyło, ale jeszcze bardziej ucieszyło. Obdarowałam go promiennym uśmiechem, zanim cokolwiek powiedziałam.
-A wiesz, że jest? I to nawet całkiem duża.
Harry od razu pokazał swoje słodkie dołeczki. Przybliżył się do mnie i ujął moją twarz w obie ręce, składając na moich ustach czuły pocałunek, o którym od tak dawna marzyłam.


Siemka :D Co Tam .?? Jeżeli już gdzieś słyszeliście tego Imagina . To wielkie przepraszam ale takiego dostałam dzisiaj na pocztę z prośbą o wstawienie . :**  

czwartek, 21 marca 2013

Zayn (Z dedykacja na Lidzii S.)


*Przed koncertem Little Mix*
Za chwilę mamy mieć koncert. Ja najbardziej się denerwuje z zespołu, bo na nim ma być Zayn, a ja nie chcę go widzieć. Bo widziałam go jak całował się z inną i to mnie zdenerwowało. Menadżer kazał nam już wejść na scenę. Na szczęście Jade uspokoiła mnie. Wchodząc na nią usłyszałam jak on krzyczał cały czas ,, Kocham Cię Perrie! Wybacz mi!’’ itd. W końcu nie wytrzymałam i  zbiegłam ze sceny z płaczem. Dziewczyny dalej śpiewały.
*Perspektywa Zayna*
Boże jak ja mogłem to zrobić. Przecież ja ją kocham całym sercem. Musze z nią w domu porozmawiać. Wiem kupię jej coś na przeprosiny. Bukiet róż. To powinno ja do mnie pozytywnie nastawić.
*Narracja is back*
Usiadłam na ławce w parku. Nagle ktoś koło mnie usiadł. Podniosłam głowę i zauważyła Louisa.
- Pezz  proszę wybacz Zayn’owi. On tego nie chciał. – powiedział i zaczął mnie pocieszać.
Nie wytrzymałam tego, że wspomniał o nim, więc z całej siły walnęłam go w twarz i sobie poszłam, ale teraz to zatrzymał mnie Niall. Widziałam tylko jak pomagali Lou wstać.
- Proszę wybacz mu.
Szybko wyrwałam się z jego uścisku i biegłam do mojego domu. Po chwili byłam w nim sama. Włączyłam radio. Czemu akurat musiała lecieć Summer Love. Od razu przypomniał mi się Zayn. Zadzwoniłam po resztę zespołu LM. Po chwili się zjawiły. Opowiedziałam im co się stało w parku.
- Wiesz co ale nie musiałaś aż tak mocno uderzyć Lou, on nic nie zrobił. – odparła Jade przytulając mnie.
- Zrobiłam to pod emocjami. Wspomniał jego imię no i się stało.  Będzie miał siniaka na twarzy.
- Już ma. Liam do mnie napisał, że go to bardzo mocno boli i że już ma fioletowego siniaka. Perrie powinnaś przeprosić Louisa.
- Wiem, jak go spotkam to go przeproszę, a teraz co chcecie to picia? – przetarłam oczy i spojrzałam na moje towarzyszki.
Za to one powiedziały, że już musza iść. Poszłam odprowadzić je do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 23:47. Zaraz on może wrócić. Szybko ubrałam buty i płaszcz. Napisałam mu karteczkę, że ma mnie nie szukać. Nie chce go wiedzieć, dopóki mi tego nie wyjaśni. Po chwili poszłam do parku. Zobaczyłam, że przez park chodzi Lou. Szybko do niego podbiegłam.
- Hej Lou, przepraszam za to ja to zrobiła pod emocjami, po wspomniałeś o wiesz kim.
- Cześć, nic się nie stało rozumiem cię, wiesz o tym, że on może cię zaraz szukać.
- Ma mnie nie szukać po zostawiłam mu karteczkę. Tylko Louis nie mów, że mnie widziałeś, ok. Muszę to wszystko przemyśleć.
- On tylko przytulił mnie na pożegnanie. Poszłam na ta sama ławkę i zaczęłam płakać. Dlaczego on to zrobił. Ja go dalej kocham. Matko nagle usłyszałam mój dzwonek na telefonie. Spojrzałam na wyświetlacz. To był Zayn. Odrzuciłam połączenie. Nie chciałam z nim gadać.
*Perspektywa Zayna*
Chłopacy jak mnie odprowadzali pocieszali mnie. Zadzwoniłem do niej, ale nie odbiera. Kupiłem jej ten bukiet czerwonych róż i chciałem to wyjaśnić. Wstawiłem kwiaty do wazonu i zacząłem płakać, bo okazałem się najgorszym chłopakiem na świecie. Muszę to zrobić. Wziąłem żyletkę do ręki i poszedłem do łazienki. Zrobiłem trzy kreski, z których zaczęła kapać krew. Po chwili poczułem ból i owinąłem rękę bandażem. Poszedłem do naszej sypialni, przykryłem się kołdrą i nie mogłem zasnąć. Brakowało mi Perrie.
*Narracja is back*
Chciałam go zobaczyć, ja go dalej kocham, ale musi mi to wyjaśnić. Była 3 w nocy. Cichutko weszłam do domu i ściągnęłam płaszcz i buty. Poszłam do łazienki umyć ręce i myślałam, że zemdleje. Na zlewie leżała pokrwawiona żyletka i cała umywalka była w krwi. Nie mogłam uwierzyć, że mój chłopak się ciął. Chciałam krzyczeć, że to moja wina, ale nagle poczułam czyjeś ręce na moim biodrach. Odwróciłam się i zobaczyłam nie mojego chłopaka tylko jakieś zombie. Zayn był cały blady, oczy miał popuchnięte od płaczu, a na twarzy i nie widziałam uśmiechu. Przytuliłam się do niego.
- Perrie proszę porozmawiajmy. – szepnął mi do ucha, bo nie miał siły.
- Dobrze, chodźmy. – powiedziałam i razem poszliśmy do salonu.  
Pomogłam mu usiąść na kanapie. Ja usiadłam na fotelu. Zobaczyłam bukiet czerwonych róż.
- Dla kogo to? – pokazałam na kwiaty.
- Dla ciebie w ramach przeprosin. Pezz ja myślałem, że ty wtedy byłaś w tym klubie. Byłem bardzo pijany. I ta dziewczyna zaczęła mnie całować, a po paru sekundach przypomniało mi się, że tam cię nie ma i odepchnąłem się od niej, ale zrobiono na te zdjęcie. Proszę wybacz mi. – mówiąc te ostatnie słowa znowu mu z oczu leciały łzy.
Wytarłam jego łzy. Nic nie powiedziałam tylko wpiłam mu się w usta. Od zaczął powoli odwzajemniać. Po paru minutach oderwałam się od Zayna. A na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Czyli tą odpowiedz mam wziąć za tak. – Powiedział patrząc mi głęboko w oczy.
Ja tylko kiwnęłam potwierdzająco głową i poszliśmy do naszej sypialni. Zayn już coraz bardziej przypomina siebie. Ubrałam się w piżamę i położyłam się na torsie Zayna. Szybko zasnęliśmy. Cieszę, się, że pogodziliśmy się.  Znowu na naszych twarzach widnieją uśmiechy.
                                                                                                              THE END  

Ona bardzo mi pomagała, wstawiła dużo komentarzy więc to specjalnie dla niej napisałam. Jeśli ktoś chce imagina z dedykacja, proszę pisać w komentarzach z kim mam napisać. Bardzo wszystkim dziękuje. 

Hazza


Mieszkam z zespołem od roku. Od paru tygodni Louis z Eleonor kłócili się przeze mnie, ale nie mówili mi tego w twarz. Ale ja to wiedziałam. Pewnego lipcowego ranka obudziły mnie hałasy dochodzące z dołu. Szybko zeszłam. Zobaczyłam Louisa chodzącego w tą i z powrotem. Podeszłam do niego. Lou się mnie od tygodni bardzo dużo pytał. I to wywoływało kłótnie między nim a Eleonor. Na szczęście tą rozmowę nie widzi El. Szybko skończyliśmy pogawędkę i poszłam zrobić śniadanie dla wszystkich. Po chwili usłyszałam jak reszta (Harry, Niall, Liam, ) schodzi w tym El. Postawiłam śniadanie. Każdy się chętnie przyłączył. Po tym zagraliśmy w butelkę. Wszyscy się dobrze bawili i po zabawie poszli się ubrać. Na samym końcu ja.
*parę godzin później*
Lou znowu zaczął ze mną rozmowę, ale tym razem El zobaczyła.
- O widzę ze znowu z nią gadasz. Może by było najlepiej jak byś ze mną zerwał i zaczął chodzić z [T.I]. – zaczęła krzyczeć na Lou.
- To moja najlepsza przyjaciółka. Nie mogę z nią pogadać?
I tak rozpoczęła się kłótnią. Miałam już tego dosyć. Poszłam do mojego pokoju się spakować i opuścić ten dom. ,, Nie, nie możesz bo Harry cię kocha’’ Tak, tak wiem, ale musze to zrobić. Napisałam karteczkę dla Hazzy. Z spakowana walizka zeszłam na dół. Harry szukał mnie po całym domu, ale nie zauważył jak wyszłam.
*perspektywa Harry’ego*
- Dziękuje wam, bo może przez was [T.I.], którą kochałem i chciałem zapytać o chodzenie odeszła. – powiedziałem z łzami w oczach i poszedłem na górę, do pokoju [T.I.]. Bardzo mi jej brakuje. Widzę, że zapomniała jednej bluzy. Przytuliłem się do niej. Nagle na stoliku zauważyłem białą kartkę dla mnie. Zacząłem czytać.
,, Harry
Ja cię kocham, ale mam dosyć kłótni między Lou a El.
To było przeze mnie dlatego musiałam odejść. Te kłótnie były przez to, że Louis pytał się mnie ciągle o to samo czyli o…
Buziaki ;* ;* ;*
[T.I]’’
Nie dokończyłem czytać bo Niall mnie wołał na dół. Więc odłożyłem bluzę [T.I.] , przetarłem oczy żeby nie było widać, że płakałem i zszedłem na dół. Liam od razu zauważył moje popuchnięte oczy. Zaczął mnie pocieszać, ale to nic nie dało.
- Co chcieliście? – odparłem.
- Wiesz gdzie jest [T.I.] – spytała El.
- I ty się jeszcze głupio pytasz gdzie ona jest? Odeszła, przez wasze kłótnie z Louisem i najchętniej bym ci powiedział o czym rozmawiali bo ona mi to napisała na karteczce.
- To powiedz, śmiało. – powiedziała patrząc się na Lou.
- O tym, co Louis ma ci dać na wasze dwa lata razem, a [T.I.] bardzo dobrze mu doradzała.
- A właśnie, wszystkiego najlepszego skarbie – powiedział i dał El łańcuszek z napisem ,, I
U’’ bukiet róż i piękny pierścionek. Ona zaczęła płakać tylko nie wiem czy ze szczęścia czy ze smutku.
* perspektywa Eleonor*
Jezu jaka ja byłam głupia. Przeze mnie wyjechała moja najlepsza przyjaciółka, bo pomogła Louisowi kupić mi taki prezent. A jak zniszczyłam naszą przyjaźń? Nie no trzeba ją szukać.
- Dziękuje kochanie. – powiedziałam i podeszłam do Lou. – Trzeba znaleźć [T.I.]. Szybko ubieramy się. Już. – krzyczałam i już po chwili wybiegliśmy z domu w poszukiwaniu mojej najlepszej przyjaciółki.
*Narracja is back*
Ciekawe co się dzieje w domu. ,, A jak cię poszli szukać?’’ Nie, na pewno nie. El się jeszcze na stówę kłóci z Louis’em. Ja jestem od niego o paręnaście metrów dalej. Idę do mojej siostry Perrie. Jeśli mnie nie przyjmie pójdę do Danielle. A jeśli ona też mnie nie przyjmie będę się błąkała po Londynie. Niepewnie zapukałam do drzwi. Otworzył mi Zayn.
- O matko [T.I.] wejdź do środka. Co się stało? – próbował pocieszać mnie.
Po chwili ściągnęłam buty. W salonie zobaczyłam moja siostrę. Zobaczyła moje popuchnięte oczy od płakania. I jak Zayn zaczęła pocieszać.
- Długa historia nie ma czasu.
- Jak chcesz to zostań tutaj. – powiedziała moja siostra.
- Dziękuje siostrzyczko. Danielle zaprosiła mnie i was na kawę. Idziemy? – powiedziałam.
Perrie z Zaynem szybko się ubrali i poszliśmy naprzeciwko, bo tam mieszka moja najbliższa mi przyjaciółka. Zapukałam do drzwi. Nie musieliśmy długo czekać. Danielle nas wpuściła, ale jak Perrie zobaczyła moje oczy. Przy kawie opowiedziałam co się stało.
- Eleonor powinna parę dobrych razy przemyśleć nisz cos powie, bo może to zranić, tak jak w przypadku [T.I]. – powiedziała Perrie.
Nagle ktoś wszedł do domu, był to zdyszany Liam.
- Oh… [T.I.]… my cię wszędzie… szukaliśmy. – powiedział Liam.
- Tego bym się po was nie spodziewała. Napij się. – odparłam i podałam mu wody.
- Dzięki, a w ogóle kiedy wrócisz tam? – odparł, po czym wziął łyk.
- Za parę dni. Liam tylko nie mów im, że mnie widziałeś. Nie chcę żeby znowu oni się przeze mnie kłócili. O Danielle jest już późno. Ja już pójdę. Nie chcę ci przeszkadzać. Jak chcesz to ty Perrie zostań z Zaynem. Pa.  
- Pa, niedługo wrócę.
Po parunastu minutach byłam w domu. Poszłam wziąć szybki prysznic. Po paru minutach wyszłam z wanny i zobaczyłam, że Perrie wróciła do domu, ale sama. Przytuliłam ją na dobranoc. Poszłam położyć się do łóżka. Ciekawe co teraz Harry robi?
*perspektywa Hazzy*
Nie znaleźliśmy jej. Znowu leże w jej łóżku ściskając ta kartkę w ręku i przytulając się do bluzy. Bardzo za nią tęsknię. Dopóki ona nie wróci do domu będę leżeć w jej pokoju.
*Narracja is back*
Przez godzinkę słuchałam przez słuchawki na telefonie Summer Love, Over Again i inne smutne piosenki One Direction. Zaczęłam płakać. Bardzo tęsknie za Haroldem, ale wiem, że jak wrócę znowu zaczną się kłócić. Musze to przeboleć, ale nie wiem czy dam radę, ponieważ boli mnie serce, bo wiem, że robię Hazzie krzywdę. Wyciągnęłam je z uszu i nie wiem kiedy oczy same mi się zamknęły.
*3 dni temu*
Te trzy dni szybko minęły. Dalej na razie mieszkam u Perrie. Ona zrobiła pyszne śniadanie poszłam się ubrać w to i uczesałam się w wysokiego kucyka. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Zayn poszedł otworzyć.(Przyszedł w odwiedziny.) Poszłam do korytarza zobaczyć kto to. To była Eleonor. Jak mnie zobaczyła to przytuliła mnie.
- El dusisz mnie. – powiedziałam, po czym ona mnie puściła i zaczęłam kaszleć.
- [T.I.] proszę wróć do domu, ja bardzo cię przepraszam za to. Dostałam od Louisa cudne rzeczy. Bardzo ci dziękuje, ze mu pomogłaś. Harry tylko leży w twoim pokoju, nie chce z niego wyjść. Tylko przytula twoja bluzę i płaczę. Tęsknimy za tobą. Proszę. – mówiąc to zaczęła płakać.
Podeszłam do niej i wytarłam jej łzy lecące z oczu.
- O matko zapomniałam jednej bluzy z domu, teraz będzie pachnieć Hazzą. Już spokojnie. Też tęskniłam. El wybaczam ci. Wrócę do domu, bo musze powiedzieć Harry’emu co do niego czuję. Perrie wracam do nich. Jak cos to wpadaj. Pa. – złapałam walizkę, przytuliłam ja na pożegnanie i wyszłam w stronę domu.
- Dobrze siostrzyczko, podjęłaś słuszną decyzję. Wpadnę z przyjemnością. Pa – po tym razem z Zaynem pomachali nam na pożegnanie.
Po chwili weszłam do niego. Zaczęłam znowu płakać bez opamiętania. Nic się nie zmieniło. Jak mnie reszta zobaczyła zaczęła krzyczeć ze szczęścia. Louis zaczął mnie przepraszać za to wszystko co się wydarzyło. Oczywiście wybaczyłam. Zostawiłam na dole swoja walizkę i poszłam do Harolda. Otworzyłam swój pokój a on tam leżał.
- Louis zostaw mnie w spokoju. – powiedział swoim ochrypłym głosem Harry.
- Po pierwsze mam na imię [T.I.], a po drugie nie zostawię cię w spokoju.
Jak on to usłyszał podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce.
- Kocham cię, zostaniesz moja dziewczyną? – spytał
Zobaczyłam, że miał popuchnięte oczy. Czyli, że prze te dni płakał, a nie spał. Pocałowałam go w czoło.
- Tak Harry. Ja ciebie też kocham. – powiedziawszy to wpiłam mu się w usta.
Po chwili zaczął odwzajemniać. Po parunastu minutach oderwaliśmy się od siebie. Byłam bardzo szczęśliwa. Poszliśmy na dół cos zjeść, bo Hazza nie jadł od tych trzech dni. Każdy zauważył nasze ręce razem i zaczęli gratulować. Zayn napisał to Perrie i ona tez się ucieszyła.  Wszystko dobre co się dobrze kończy.
                                                                                                                THE END

Liam


Dzisiaj z [I.T.N.P.] idę do moich rodziców na kolację bo mamy Święta Wielkanocne. Szybko ubrałam się w to bo jestem fanką zespołu One Direction a najbardziej podoba mi się Liam. Moja przyjaciółka ma fazę na Louisa. Psiknęłam się perfumami. Wzięłyśmy przygotowane przez nas jedzenie i po 10 minutach byłyśmy pod domem. Zapukałam i otworzył mi tata.
- Hej tato. Gdzieś idziesz? – spytałam bo miał założoną kurtkę i buty.
Mój tata pracuje jako hydraulik. Bardzo często (nawet w święta) ma zgłoszenia.
- Tak córciu dostałem zawiadomienie z pracy. Musze już iść. Pa – powiedział po czym pocałował mnie w czoło i poszedł.
Bardzo mnie to zasmuciło, że znowu nie spędzi z nami świąt, ale na szczęście [I.T.N.P] mnie pocieszyła. Weszłyśmy i zdziwiona zaczęłam liczyć buty. Było ich osiem par, z czego trzy damskie i pięć męskich. Pomyślałam, że mama zaprosiła sąsiadów na kolację. Tylko nie wiedziałam jakich. Poszłam do salonu i to co zobaczyłam zszokowało mnie. Koło mojej mamy siedział cały zespół One Direction. Podeszłam do wszystkich i zaczęłam się witać. Najpierw podeszłam do Liama a później do Harry’ego, Nialla, Zayna i na samym końcu do Louisa (po wiecie [ I.T.N.P] tak długo się witała z Louisem.) Rozpięłam bluzę bo u mamy jest strasznie gorąco. Liam ciągle patrzał na moją bluzkę lub na moja twarz. A ja ciągle się rumieniłam. Po kolacji poszłam z mama umyć naczynia. Zaczęłam rozmawiać z nimi.
-  Chłopaki jak wasza kariera?
- Bardzo dobrze. – odparł Zayn.
- Czego się boicie?
- Ja się boje węży, Liam łyżeczek, Louis ptaków wewnątrz domu, Zayn wody, ciemności i ma lęk wysokości a Niall ma klaustrofobię i tak jak Louis nienawidzi ptaków a w szczególności wewnątrz. - odparł Harry.
- A [T.I] ile masz z [I.T.N.P.] lat? – spytał Louis.
- Mamy po 18 lat.
Spojrzałam na zegarek. Była godzina 21:46.
- Musimy już iść. Pa. – powiedziawszy to pomachałam im i szłyśmy w kierunku holu. Po chwili oni się zjawili i przytulili nas. Po tym samym czasie wróciłyśmy do domu. Nagle poczułam w kieszeni małą karteczkę. Wyciągnęłam ją i zaczęłam czytać. ,,[T.I] bardzo dobrze się z tobą bawiłem. Jeśli chcesz to powtórzyć zadzwoń +48******. To mój numer. Liaś.’’  Od razu zapisałam jego numer. Poszłam się kąpać przed przyjaciółką. Po 20 minutach byłam gotowa do snu. Niewiem kiedy ,ale oczy same mi się zamknęły.
Obudziły mnie hałasy dochodzące z kuchni. Weszłam tam a moja koleżanka zrobiła mi śniadanie. Bardzo się ucieszyłam. Podeszłam do niej i mocno ja przytuliłam.
- Ej [T.I] udusisz mnie.
- O przepraszam ale jak mam ci za to podziękować? – odrzekłam pokazując na stół.
- Kolejnym spotkaniem z zespołem. – powiedziała ze łobuzerskim uśmieszkiem.
A od razu przypomniała mi się ta kartka od Liama, więc szybko zjadłam śniadanie i napisałam do Liama SMS’sa.
Liam chcesz się ze mną i [I.T.N.P] spotkać? Jak cos to napisz. [T.I].
A moja przyjaciółka się zastanawiała do kogo ja pisze więc szybko jej wyjaśniłam. Ona tylko mi zazdrościła, że ja dostałam numer od Liama. Ale szybko pobiegłam do jej pokoju i zaczęłam szukać jej wczorajszych spodni. Znalazłam je a z kieszeni wystawała malutka karteczka. Szybko poszłam do kuchni i podałam mu ją. Ona przeczytała ją i też zapisała numer Louisa. Poczułam wibracje telefonu i przeczytałam wiadomość od Liama.
[T.I] pewnie, ze chcę. Zabieram Louisa, bo wiesz [I.T.N.P] leci na niego, ale nie mów jej tego. To ma być niespodzianka. Spotkajmy się w kawiarni najbliżej twojego domu o 14:30.
Spojrzałam na zegarek. Była 13:54. Czas się szykować. Powiedziałam przyjaciółce, że Liam bardzo chętnie się z nami spotka i że mamy być w tej kawiarence blisko mojego domu o 14:30. Po 20 minutach szykowania Założyłam bluzę z 1D (tą samą co do mamy.) i wyszłyśmy. Wchodząc to tej kawiarenki zauważyłam Liama i Louisa. [I.T.N.P.] była bardzo zaskoczona tym, że Lou przyszedł. Dosiadłyśmy się do nich. Louis poszedł zamówić kawy dla wszystkich. Po chwili zjawił się z czterema kubkami kawy. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Później Louis poszedł z [I.T.N.P] na zakupy a mnie Liam odprowadził do domu. Ja kiedy zobaczyłam go w sieci chciałam z nim chodzić. Spytał się go.
- Liam musze ci coś powiedzieć.
- Nie najpierw ja powiedz. Ja się w tobie [T.I.] zabujałem od twego przyjścia na święta do twojej mamy. Wiem, że ty możesz tego nie odwzajemnić ale chcesz ze… - nie dokończył bo wpiłam mu się w usta. Tak staliśmy pod moim domem i całowaliśmy się przez kolejne 5 minut. Wreszcie oderwaliśmy się od siebie.
- Czyli jesteśmy oficjalnie parą? – spytał z niepewnością w głosie.
- Na to wygląda. Kocham cię mój chłopaku.
- Ja ciebie tez skarbie. Musze już iść Pa.
- Pa. – powiedziałam i pomachałam Liamowi na pożegnanie.
Po wejściu do domu zauważyłam [I.T.N.P.]. Skakała z radości. Więc wiedziałam, że ona chodzi z Louis’em. Codziennie spotykałyśmy się z zespołem. Te dwa dni były najlepsze w całym moim życiu.
                                                                                                              THE END